Nie będzie przesadą stwierdzenie, że temat obchodzenia dni świątecznych w Polsce przykuwa uwagę opinii publicznej od czasu zmian ustrojowych w 1989 roku. Kwestia ta powraca raz po raz, stając się przedmiotem sporu politycznego angażującego także najbardziej wpływowe środowiska religijne.
Jednym z ostatnich tego przykładów jest „Apel Kościołów w Polsce o poszanowanie i świętowanie niedzieli” podpisany w 2015 roku przez Polską Radę Ekumeniczną oraz Konferencję Episkopatu Polski Kościoła Rzymskokatolickiego. Sygnatariusze dokumentu apelują w nim między innymi o odkrycie na nowo wartości „dnia Pańskiego jako dnia wspólnotowego i rodzinnego świętowania” oraz o gromadzenie się w tym dniu „wokół daru Bożego Słowa oraz eucharystii”. Apel skierowany został także do wszystkich, „od których zależy społeczny kształt świętowania niedzieli w Polsce”, a więc pracowników i pracodawców, parlamentarzystów i władz państwowych, a także ludzi dobrej woli.
Mówią wszystkim, że chodzi o dobro pracowników, ale…
Do realizacji tego i wcześniejszych apeli zmierzają pojawiające się inicjatywy mające na celu ustawowe ograniczenie pewnych aspektów życia społecznego na rzecz niedzielnego odpoczynku. Oczywiste podłoże religijne takich inicjatyw wynika wyraźnie choćby z uzasadnienia najnowszego projektu ustawy ograniczającej handel w niedzielę, który został opracowany przez NSZZ „Solidarność”. Czytamy w nim między innymi: „Fundamentalne znaczenie dla ustanowienia niedzieli dniem wolnym od handlu ma doktryna Kościoła katolickiego.” Nie można zaprzeczyć, że za ograniczeniem handlu przytoczono wiele argumentów mających na celu wykazać, że inicjatorom chodzi o dobro pracowników i ich rodzin. Skoro jednak kwestią fundamentalną, czyli innymi słowy podstawową lub pierwszoplanową jest nauka Kościoła, to znaczy, że pozostałe kwestię są co najwyżej drugoplanowe.
Czytamy również o hierarchii celów, jakie przyświecają inicjatywie o nazwie „Przymierze na rzecz wolnej niedzieli”: „Celem pierwszej tego typu inicjatywy w Polsce było dążenie do zachowania świątecznego charakteru niedzieli dla dobra rodziny i społeczeństwa, jako dnia wolnego od pracy. Jednak najważniejszym celem przymierza było i nadal jest doprowadzenie do zmiany uregulowań prawnych i mentalności społeczeństwa, m.in. poprzez promowanie rzeczywistej wartości niedzieli.” I jeśli ktoś myślałby, że chodzi jedynie o kwestię ograniczenia handlu w niedzielę, to kolejny cytat wyjaśnia wprost, że jest to jedynie wstęp do dalszych ograniczeń prawnych: „Wprowadzenie wolnej niedzieli, nie tylko w handlu, wymaga oczywiście odpowiednich uregulowań ustawowych jednak zmiana mentalności i podejścia Polaków do tego dnia, znacznie ułatwi zmiany prawne.”
Czytamy też o konferencji zwolenników wprowadzenia zakazu handlu w niedzielę pod hasłem „Oddajcie nam wolne niedziele”, która odbyła się w Sejmie 25 października 2014 r. na której: „Podkreślano, że świętowanie niedzieli to element wolności religijnej; apelowano do posłów o poparcie projektu w tej sprawie.”
Wolność religijna
Nieodparcie rodzi się więc pytanie czy tworzenie obowiązujących wszystkich obywateli ustaw państwowych, których nadrzędną motywacją nie jest interes obywateli, lecz nauka jakiegokolwiek Kościoła, rzeczywiście jest wyrazem wolności religijnej? Gdyby chodziło o zapewnienie możliwości świętowania niedzieli osobom, które faktycznie traktują ten dzień jako święto religijne można by uznać, że tak. Jednak zwolennicy ustawodawstwa niedzielnego nie idą w kierunku ochrony osób rzeczywiście tym zainteresowanych. Wręcz przeciwnie pod groźbą sankcji karnych, z karą pozbawienia wolności włącznie, chcą zakazać pracodawcom zatrudnienia kogokolwiek, choćby nawet potencjalny pracownik był niewierzący lub deklarował inną przynależność wyznaniową. A wbrew temu, co niektórzy błędnie sądzą Polska nie jest krajem jednolitym pod względem religijnym i znajduje się w nim niemało osób, którym praca w niedzielę nie tylko nie przeszkadza światopoglądowo, ale wręcz pomaga utrzymać się na rynku pracy dając możliwość uzyskania dnia wolnego w inne ważne dla nich dni.
Prawdziwie pojęta wolność religijna ściśle związana jest z wolnością wyboru. I to nie tylko decydowania o przynależności wyznaniowej, ale wyboru hierarchii ważności wyznawanych wartości i zasad postępowania. Rzeczą bardzo niebezpieczną jest gdy Kościoły sięgają po pomoc ustawodawstwa państwowego by skłonić nie tylko swoich wyznawców, ale też wszystkich obywateli do przestrzegania ich nauk. W imię ochrony wolności religijnej mogłyby dążyć do tego by ustawy państwowe co najwyżej gwarantowały wierzącym by mogli postępować zgodnie ze swoim sumieniem i ich wybór podlegał ochronie, czyli np. żeby pracodawca na wniosek pracownika miał obowiązek zapewnić mu możliwość odpracowania w innym terminie dnia, który chce święcić. Rolą Kościoła jest jednak nade wszystko nauczanie i zachęcanie wyznawców żeby mieli dość determinacji by sprawy wiary stawiać na tyle wysoko by potrafili żyć zgodnie z wyznawaną wiarą, mieli odwagę przyznać się do niej i jeśli zajdzie taka potrzeba np. zabiegali o pracę niekolidującą z obchodzonymi świętami lub możliwość ich odpracowania w innym czasie.
Czyżby pomysłodawcy ustawodawstwa niedzielnego byli zdania, że osoby chcące świętować w niedzielę nie mogą tego robić inaczej niż przez wymuszenie jej poszanowania i świętowania przez wszystkich obywateli niezależnie od światopoglądu? Czy zdają sobie sprawę, że powołując się na wolność religijną w gruncie rzeczy zmierzają do jej ograniczenia? A czy Ty, czytelniku, zdajesz sobie z tego sprawę? Czy jesteś za tym, żeby przymusić wszystkich do szanowania nauk Kościoła czy wolałbyś by państwo chroniło ludzi wierzących, ale dawało Ci również prawo do tego żebyś jeśli chcesz mógł mieć inne poglądy i je praktykować?
Warto w tym miejscu zwrócić również uwagę na to, że ustawodawstwo mające na celu określenie zachowań dozwolonych i zabronionych w niedziele nie jest wynalazkiem dzisiejszych czasów. Kościół już wiele wieków temu sięgał po ramię państwa by skłonić obywateli do respektowania jego nauk. W dobie demokracji i humanizmu w większym stopniu próbuje się stworzyć wrażenie, że w proponowanych regulacjach prawnych chodzi o dobro społeczne, choć w rzeczywistości nie ono jest w nich wartością nadrzędną. Można być pewnym, że trendy te będą przybierały na sile.
Zaskakujące pytanie
Powstaje też zasadnicze, aczkolwiek zaskakujące pytanie: Czy na pewno zwolennikom ustawodawstwa niedzielnego zachęcanym przez apele hierarchów Kościołów i Panu Bogu chodzi o ten sam dzień?
Każdy, kto głębiej zainteresuje się przyczynami świętowania niedzieli zauważy, że chrześcijanie w pierwszych wiekach nie traktowali tego dnia jako cotygodniowego odpoczynku. Poważnie traktowali słowa Jezusa Chrystusa: „Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim.” (Mt 5:17-19 BT).
Odpoczywali więc w ten dzień, o którym czytali w Prawie do którego odnosił się ich Mistrz – Prawie Dziesięciu Przykazań w takiej treści jak zostały zapisane w Piśmie Świętym w Księdze Wyjścia: „Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić. Sześć dni będziesz pracować i wykonywać wszystkie twe zajęcia. Dzień zaś siódmy jest szabatem ku czci Pana, Boga twego. Nie możesz przeto w dniu tym wykonywać żadnej pracy ani ty sam, ani syn twój, ani twoja córka, ani twój niewolnik, ani twoja niewolnica, ani twoje bydło, ani cudzoziemiec, który mieszka pośród twych bram. W sześciu dniach bowiem uczynił Pan niebo, ziemię, morze oraz wszystko, co jest w nich, w siódmym zaś dniu odpoczął. Dlatego pobłogosławił Pan dzień szabatu i uznał go za święty.” (Wj 20:8-11 BT).
Czy jednak niedziela jest tym szabatem, siódmym dniem tygodnia?
Niektórzy tak sądzą sugerując się układem dni tygodnia w kalendarzach lub latami tradycji, gdy tak się popularnie twierdziło na skutek nieznajomości Pisma Świętego. Jednak dzisiaj w większości Kościołów otwarcie mówi się wiernym o tym, że niedziela jest pierwszym dniem tygodnia, dniem zmartwychwstania Jezusa Chrystusa.
Tak właśnie czytamy w Ewangeliach: „Po swym zmartwychwstaniu, wczesnym rankiem w pierwszy dzień tygodnia, Jezus ukazał się najpierw Marii Magdalenie, z której wyrzucił siedem złych duchów.” (Mr 16:9 BT). „Po upływie szabatu, o świcie pierwszego dnia tygodnia przyszła Maria Magdalena i druga Maria obejrzeć grób.” (Mt 28:1 BT).
A zatem niedziela nie jest szabatem, ale nastaje po nim. Szabatem jest sobota! I wbrew powszechnemu mniemaniu nie jest ona świętem żydowskim, ale świętem, które zgodnie z przykładem i słowami Jezusa Chrystusa obchodzili pierwsi chrześcijanie. Nigdzie w Piśmie Świętym nie ma też żadnej wzmianki o tym, aby kiedykolwiek miało być inaczej.
Od soboty do niedzieli
Jak to się więc stało, że niedziela stała się świętem? Wyjaśniają to liczne wypowiedzi teologów katolickich. Oto kilka przykładów:
„Pytanie: Który dzień jest szabatem?
Odpowiedź: Sobota jest szabatem.
Pytanie: Dlaczego świętujemy niedzielę zamiast sobotę?
Odpowiedź: Świętujemy niedzielę zamiast sobotę, ponieważ Kościół Rzymskokatolicki na soborze w Laodycei (336 n.e.) przeniósł powagę dnia sobotniego na niedzielę.” (Peter Geiermann, The Converts Catechism of Catholic Doctrine, s. 50, Londyn 1934, Imprimatur Watykanu 25 stycznia 1910 r.).
„Spodobało się Kościołowi Bożemu święcenie dnia sobotniego przenieść na niedzielę.” (Orędzie Postne Biskupa Stanisława Adamskiego, Katowice, „Gość Niedzielny”, 22 lutego 1932 r., str. 2-4).
I jeszcze jedna wypowiedź z naszego rodzimego podwórka, chociaż pisana językiem staropolskim to wystarczająco zrozumiała: „Przyczyny do postanowienia niedziele te były. Abyśmy się z Żydy nie mieszali, wiedząc iż już zakon ich odmieniony jest na lepszy: a iż niedziela większe ma w sobie tajemnice wiary naszej. (…) Okrom niedziele kościół Boży tąż swoją mocą inne święta ustawił, na wspominanie innych dobrodziejstw Pańskich: które każdego wiernego na sumieniu obowiązują, aby je święcił.” (Ks. Piotr Skarga, „Kazania na Niedziele i Święta całego roku”, tom I, wyd. z 1843 r., str. 90-91).
Zatem to nie Jezus Chrystus zmienił święcenie soboty na święcenie niedzieli. Nie stało się to też w czasach apostolskich, ale 300 lat później. Jakie były tego przyczyny? Więcej informacji można znaleźć w innych artykułach na stronie www.dlaczegoniedziela.pl. W skrócie należy powiedzieć, że stało się to stopniowo i przez wiele wieków dniem świątecznym nadal pozostawała sobota, gdyż dopiero Sobór Florencki w 1441 r. wydał formalny zakaz obchodzenia soboty, jako dnia świętego.
Początki wyróżnienia niedzieli, ale przy jednoczesnym święceniu soboty, rozpoczęły się pod wpływem sytuacji politycznej, która wiązała się z prześladowaniami Żydów w latach 117-138 i chęcią chrześcijan by nie byli z nimi myleni. Gdy prześladowania osłabły kolejnym argumentem była chęć pozyskania wiernych spośród pogan, którzy zgodnie z powszechną w Cesarstwie Rzymskim praktyką święcili niedzielę, która była dla nich świętem ku czci boga słońca. Zatem znalezienie interpretacji, która uzasadniałaby wyróżnienie niedzieli jako dnia szczególnego także dla chrześcijan mogło stanowić pomost, który ułatwiałby przejście z kultu słońca do wiary w Jezusa Chrystusa, który przecież zmartwychwstał z niedzielę. Z czasem zaczęto twierdzić, że zbawcza misja Jezusa dopełniona Jego zmartwychwstaniem przewyższyła ważnością święto sobotnie, które upamiętniało stwórczą moc Boga.
Sprzymierzeńcem zmiany z soboty na niedzielę i prekursorem ustawodawstwa niedzielnego okazał się cesarz Konstantyn Wielki, który w 321 r. wydał pierwsze tego typu prawo. Brzmiało tak: „Czcigodny dzień Słońca, „venerabilis dies Solis”, winien być wolny od rozpraw sądowych i od wszelkich zajęć ludności miejskiej; natomiast mieszkańcy wsi mogą w tym dniu swobodnie uprawiać rolę, często bowiem się zdarza, że właśnie wtedy wypada najkorzystniejszy moment orania ziemi lub sadzenia winorośli; nie należy więc tracić sposobnej chwili, danej przez niebiańską opatrzność.”
Znawca starożytności, profesor Aleksander Krawczuk, trafnie zauważył pisząc dalej: „Można rzec bez przesady, że edykt Konstantyna obowiązuje w większości krajów świata aż po dzień dzisiejszy; ów bowiem „dies Solis” to oczywiście nasza niedziela. Cesarz ustanowił go po raz pierwszy w historii jako oficjalny i prawny dzień odpoczynku; wszystkie późniejsze zarządzenia w różnych epokach i państwach są tylko powtórzeniem lub adaptacją edyktu z roku 321.” (Aleksander Krawczuk, „Konstantyn Wielki”, str. 189).
Te późniejsze zarządzenia pociągały za sobą też niejednokrotnie sankcje karne np. Karol Wielki nakładał kary pieniężne za nieświęcenie niedzieli.
Pomyśl!
To ludzka interpretacja teologów i papieży, niemająca żadnego poparcia w naukach apostołów ani samego Jezusa, który nikomu nie dał upoważnienia do zmiany Jego Prawa, podsycana okolicznościami polityczno – społecznymi i dekretami władz świeckich okazała się ważniejsza niż proste Boże przykazanie: „Pamiętaj…!”
Współcześni zwolennicy wywyższania niedzieli przy pomocy ustawodawstwa świeckiego powinni zatem uświadomić sobie, że chociaż powołują się na wartości i tradycje chrześcijańskie, to rozmijają się w nich z samym założycielem Kościoła – Jezusem Chrystusem. Autorzy najnowszego projektu ustawy ograniczającej handel w niedziele, zanim zabiorą się za dalsze projekty uderzające w wolność religijną, powinni też wspomnieć słowa swojego własnego patrona ks. Jerzego Popiełuszki, do których z dumą się odwołują:
„„Prawda jest niezmienna. Prawdy nie da się zniszczyć taką czy inną decyzją, taką czy inną ustawą” – powtarzał ks. Jerzy. Za tę prawdę oddał życie.” (http://www.solidarnosc.org.pl).
Żadne dekrety, decyzje czy ustawy nie zmienią faktu, że niedziela nigdy nie miała być dniem ważniejszym od innych. Jest tylko jeden dzień godny tego miana – dzień ustanowiony przez samego Boga. Jego przestrzeganie musi być jednak jedynie wynikiem wolnej woli każdego człowieka, a nie nakazem ustaw państwowych.
Nie zapomnij o urodzinach
Ale czy Pan Bóg nie jest zadowolony również z niedzieli skoro ma ona upamiętniać zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa? Można by zastanowić się nad tym od tak po ludzku na przykładzie ważnych dla nas spraw np. dnia urodzin, który dla wielu ludzi jest dniem szczególnym i corocznie w szczególny sposób go akcentują. Można zapytać, co za różnica czy będzie to akurat ten dzień czy jakiś inny? Co myślelibyśmy o przyjacielu, którego zapraszamy w dzień urodzin, a on przychodzi do nas tydzień później, i to nie tylko raz przez pomyłkę, ale robi tak co roku? Co więcej tłumaczy, że robi to celowo, bo dla niego najważniejsze jest, że co równy rok o nas pamięta, a akurat tydzień później bardziej mu odpowiada, bo wcześniej ma swoje ważne sprawy. Czy nie byłyby to śmieszne i lekceważące wyjaśnienia? A czy nie takie są nasze usprawiedliwienia, że przecież Pan Bóg powinien być zadowolony, skoro świętujemy jakiś co siódmy dzień, a łatwiej nam robić to w niedzielę. Sobotę trudniej dla Niego zarezerwować, a wolną niedzielę w większym stopniu gwarantują ustawy państwowe.
Pan Bóg ustanowił sobotę dniem szczególnym na pamiątkę naszych urodzin, gdy w piątek zakończył stwarzanie nas, Jego dzieci i wszystkiego, co miało zapewnić nam dobre i szczęśliwe życie. Gdy wszystko zepsuliśmy przez grzech Pan Jezus przyszedł z misją ratunku i zakończył ją również w piątek, gdy umierając na krzyżu zawołał „Wykonało się!”. Przez sobotę spoczywał w grobie dodając kolejny powód byśmy o tym dniu pamiętali, tym razem dlatego, że zrobił wszystko byśmy mogli odzyskać dobre i szczęśliwe życie. Zmartwychwstanie jest jak najbardziej ważne, jednak to wydarzenie nakazał nam świętować nie przez odpoczynek w niedzielę, ale przez właściwe życie (patrz: List do Rzymian rozdz. 6).
A zatem dlaczego niedziela? Dlaczego nie raczej sobota?! Skorzystaj z zaproszenia Pana Boga do udziału w świętowaniu razem z Nim naszych podwójnych urodzin – przez stworzenie i przez zbawienie.
JS