Czy można wyłączyć sklep internetowy? Przygotowany przez Solidarność projekt ustawy, wbrew wcześniejszym zapowiedziom przynosi jednak zapis o zakazie handlu w niedzielę dla e-sklepów. Z deklaracji autorów tego projektu chodzi o zakaz dostarczania towarów w ten dzień, ale przecież i tak dostaw w niedzielę (poza produktami spożywczymi) się nie robiło. Z samej litery ustawy wynika jednak coś zupełnie innego. W artykule pierwszym zakazuje się placówkom handlowym działania w niedzielę, w artykule drugim wyjaśnia się, że placówką handlową jest każdy podmiot, którego główną działalnością jest handel – w tym sklep internetowy. Wygląda na to, że sklepy internetowe w niedzielę wyłączyć będzie trzeba.
Pytani przez Money.pl o zdanie w tej sprawie eksperci opowiadają dziwne rzeczy. Wojciech Mazia, prezes Bonito.pl, twierdzi, że „nie wie, jak wyłączyć stronę internetową ze sklepem” oraz że „ciężko mu to sobie wyobrazić”. Piotr Grzybczak z SalesBee żartuje, że „nie ma przycisku do wyłączania e-sklepu. Może trzeba odłączyć serwery od prądu?”. Michał Gembicki z cdp.pl uważa zaś, że „ciężko jest wyłączyć roboty Googla w niedzielę. Jest to nawet niewykonalne”.
Śmieszkowanie w tej sprawie nie bardzo jednak ma sens, jedynie ośmiesza zwolenników zdroworozsądkowego podejścia do handlu elektronicznego. Oczywiście, że wykonalne jest wyłączenie aplikacji serwerowej w zadanym czasie (nawet nie trzeba robić tego ręcznie, wystarczy odpowiednio ustawić zadania demona cron). Oczywiście, że praktycznie każdy sklep internetowy można jednym przyciskiem przełączyć w tryb nieaktywny. Oczywiście też można nie wpuścić w niedzielę robotów Google’a – plik robots.txt jest akurat przez firmę z Mountain View respektowany.
Problem tkwi bardziej w tym, że jakiekolwiek regulacje w tej sprawie nie tylko nie mają sensu (zdecydowana większość sklepów internetowych działa automatycznie), ale też szkodliwe są dla konkurencyjności polskich firm. Klient, który zobaczy w niedzielę wyłączoną witrynę polskiego sklepu, nie będzie czekał, ale odwiedzi np. Amazon.de, które mimo całej przecież restrykcyjności niemieckiego prawa co do pracy w niedzielę, bez ograniczeń pozwala na złożenie zamówienia.
Alfred Bujara, szef Sekcji Krajowej Pracowników Handlu NSZZ Solidarność, który jest współautorem projektu zakazu handlu w niedzielę, utrzymuje, że wprowadzone zapisy dotyczą jedynie fizycznego aspektu handlu elektronicznego (np. pakowania towarów i ich dostawy), a nie działania oprogramowania. Artykuł drugi przyjął taką formę (obejmującą sklepy internetowe), by „nie tworzyć luki, dzięki której duże sieci handlowe próbowałyby obchodzić przepisy”.
W takiej jednak formie pomysł jednak uderza nie w duże sieci, ale w małe sklepy, które właśnie wielkim zagranicznym gigantom handlu elektronicznego musiałyby niedzielne zakupy oddawać. W niczym zaś nie chroni pracowników, gdyż wśród ponad 25 tys. takich działających w Polsce e-sklepów, praktycznie żaden w niedzielę nie zajmuje się wspomnianym przez p. Bujarę „fizycznym aspektem handlu”. Po raz kolejny więc mamy do czynienia z tworzeniem prawa oderwanego od realiów rynku i potrzeb konsumentów, bez konsultacji z zainteresowanymi. Szkoda tylko, że i sami zainteresowani w tej sprawie nie bardzo wiedzą, jak do tej sprawy podejść.
źródło: dobreprogramy.pl